Archiwum 10 grudnia 2018


Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz......
10 grudnia 2018, 16:33

  Cześć wam.

Jestem Iwona, mam 51 lat.       

Na początku chciałabym wam trochę opowiedzieć o historii mojego szybkiego życia :)

Gdy miałam mniej , więcej 20 lat byłam piękną,młodą kobietą, która odważyła się wyjść na scene ;) 

Początkowo bardzo się bałam co ludzie o mnie pomyślą , jak mi pójdzie..przecież ja nie potrafię śpiewać sobie myślałam ..;)   

Ale weekend za weekendem mijał a na naszych dancingach było całkiem sporo ludzi ...:D Z czasem od zabaw tanecznych weekendowych przeszliśmy na wesela, które na prawdę nieźle wychodziły :P Ludzie tańczyli , brali udział w organizowanych przez nas zabawach, wracali do nas...to było piękne i satysfakcjonujące ...Graliśmy tak ładnych kilkanaście lat   ;)   

 

      Po kilkunastu latach moja "kariera" dobiegła końca wraz z moim małżeństwem. W miedzy czasie urodziłam piątke dzieci , cudownych dzieci.Dzis najstarsze ma 31 lat a najmłodsze 21. Będąc samotną matką pieciorga dzieci podjęłam się pracy w zawodzie. Byłam krawcową, nauczyłam się szyć piekne firanki, które zdobywały pierwsze miejsca na róznych konkursach ...Pamietacie dzieciaki ? :))  

Moja kariera krawcowej nie trwała jednak długo, podjęłam się pracy cukiernika...w końcu zawsze miałam rękę do ciast, tortów i babeczek :D   

Moje dzieciaki były szczęśliwe bo każdego dnia przywoziłam z pracy dwa wiadra bułek słodkich i babeczek :))   

      Ale dość , moja kariera w Polsce dobiegła końca..;] Wyjechałam do Włoch , Chciałam aby moje wtedy jeszcze niepełnoletnie dzieci miały wszystko co im potrzeba wiec chcąc nie chcąc spakowałam sie i po prostu pojechłam w ciemno. Moje serduszka były pod opieką mojej mamusi.

      Spałam 7 dni na przystanku autobusowym nie mając pieniedzy i jedzenia..bolało ale zawsze byłam twarda przecież ..;)

Po 7 dniach i bez znajomości języka udało się w końcu ktoś miał dla mnie pracę . Oczywiście jako opiekunka osób starszych.

 Trafiłam do babki..  (   bo inaczej nie mogę jej nazwać)   która nie szanowała ludzi i takich jak ja miała za śmiecia obrywałam w twarz jak zle coś zrobilam, krzyczała na mnie , popychała mnie, musiałam być na jej każde pstryknięcie palcem, nie miałam wolnych dni... Ale ja wiedziałam dla kogo tu jestem i wiedziałam,że przetrwam..

W nocy gdy juz spała, siedziałam w pokoju i uczyłam się słownika języka włoskiego na pamięć..

I wiecie co? Minęło kilka nocy a ja coraz lepiej mówiłam i rozumiałam co ona do mnie wrzeszczy.. byłam tam ze 4 miesiące, może pół roku..

uciekłam od niej nie chciałam być śmieciem .    

        Już z lepszą znajomością języka podejmowałam się prac jak i ''polowych'' tak i opiekuńczych .   

Poznałam mnóstwo świetnych osób, miałam mnóstwo przyjaciół . Italia to mój drugi dom .. ;)

Dzieci odwiedzałam jak tylko dostawałam wolne badz zarobiłam wystarczająco aby pozwolić sobie na powrót do Polski .. Miało to miejsce coś około co pół roku zdarzało się i dłużej..   

   Z biegiem czasu wiem, że pomoc drugiemu człowiekowi jest najcenniejsza.. nie ma piękniejszego widoku jak ktoś pierwszy raz od kilku miesięcy się do Ciebie uśmiecha i mówi, że jesteś jego jedyną prawdziwą rodziną..Nie ma piekniejszego gestu jak uścisk osoby której pomagasz jak wdzięczność , piękne było nawet to jak chciałam wrócić do dzieci już na stałe i zrezygnować z pracy z chorymi i po 7 dniach po powrocie do Polski zapukał do drzwi Pan, niewidomy 79letni Pan, który powiedział, że on umrze gdy ja nie będę mu pomagać...  

Nie zgodziłam się .. dzieci były dla mnie ważniejsze niż dalsza praca z dala od nich.. Po kilku miesiącach dostałam telefon, że Marco umarł.. 

      Takie momenty życia piszą niesamowite historie przez które poznajemy drugiego człowieka, uczymy się współczuć, doceniać każdy najdrobniejszy gest , przywiązujemy sie do drugiej osoby...płaczemy z nią i się śmiejemy razem ..A gdy przychodzi pora rozstania zaczynamy wtedy uświadamiać sobie, że ten czas leci nieubłagalnie i nie mamy na to żadnego wpływu.. Wtedy jesteśmy wrażliwsi, nie potrafimy przejść obojętnie obok potrzebującego, chorego czy starszego..

      Przez ten czas w którym skupiałam się na pracy, na moich dzieciach bo wiedziałam, że jestem mamą i tatą i muszę pracować za dwóch zapomniałam o tym, że ja jestem ale nie z nimi a dla nich .. Dorastali gdy ja szukałam pieniedzy na chleb, wchodzili w okres dojrzewania gdy ja chciałam odłożyć na ich lepsze jutro ...wiele mnie ominęło .. Mieliśmy wszyscy bardzo dobry kontakt ale żaden messenger czy skype nie zastąpi nigdy ciepła Twoich rąk , objęcia i buziaka w czoło.. Prawdopodobnie nie znasz tego uczucia jak siedzisz z dziećmi przy stole wigilijnm zamknięta w małym ekranie laptopa i masz świadomość, że nie możesz ich nawet przytulić...w takich momentach nie da się udawać, powstrzymywać od płaczu, uśmiechać ...W takich momentach właśnie moje dzieci dorosły, wiedziały co to jest brak pieniedzy, miłości , bliskości .. I wiem, że są teraz mądrymi, wartościowymi i wrażliwymi ludźmi i bardzo mocno ich kocham i całuje :*

            Będąc wciągnieta w wir potrzeby tworzenia godnego życia moim dzieciom nawet nie zauważyłam,że pół mojego życia zleciało jak jeden dzień a ja nie zadbałam o siebie pod żadnym względem... No tak to jest... Dam im wszystko bo to cały mój świat, serduszka moje kochane .. a nie pomyślałam, że aby im dać muszę być w stanie im dawać, musze mieć zdrowie i siłe... 

Tak pewniego dnia po kilku latach nieustannej pracy obudziłam się sama we włoszech obolała, słaba, wymiotowałam, kaszlałam z krwią, nie mogłam jeść..Powiedziałam im o tym.. Zaraz po tym moja siostra była juz gotowa na przyjazd do mnie. I przyjechała :] Była u mnie pomagała mi w końcu poszłam do lekarza.. Po badaniach okazało się że mam guza w mózgu, którego trzeba natychmiast operować.. Okazało się że to był jeden z 12 przerzutów do mózgu a ognisko powstało w płucach.. Przyjechał do mnie mój partner oraz syn, pózniej była córka a zaraz po niej dojechała druga .. Nie byłam sama . Ja byłam zawsze dla nich ale i oni byli dla mnie ...Mogę być z nich dumna bo są super ludźmi . .Moja walka trwała 8 miesięcy. Umarłam młodo ale tak jak chciałam w moim pokoju, w moim łóżku, trzymając za rękę moją córkę i czując obecność moich najbliższych, a teraz już jestem z moimi skarbami wiem,że oni to wiedzą,że czują . Ja jestem i nadrabiam czas w którym  mnie nie było. Moge ich przytulać kiedy chce ..w końcu!! :)) Wiem, że czujecie mnie, chcecie, i tęsknicie tak mocno jak ja za wami, jestem waszym aniołem. Bardzo was kocham dzieciaki. Miłego dnia kochani :*

   

   

''Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą 
zostaną po nich buty i telefon głuchy 
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze 
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje 
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna 
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy 
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego. ''

 

        Proszę was wszystkich, szanujcie się nawzajem.. szanujcie rodziców, rodzeńtwo bo to oni będą z wami w najtrudniejszych momentach życia . Kochajcie się, wspierajcie i pomagajcie sobie nawzajem.  Chory, starszy, niewidomy, niepełnosprawny to taki sam człowiek jak Ty tyko innej wrażliwości..